[ Pobierz całość w formacie PDF ]
który w tym gabinecie znany był pod własnym nazwiskiem, a nie jako pan Carter .
Powitał Tommy ego zmarszczeniem brwi i dość ostrą uwagą:
Nie upoważniałem pana do przychodzenia tutaj. Byłem pewny, że oboje to
zrozumieliście!
Zrozumiałem, sir, lecz uznałem, że sprawa jest niesłychanie pilna i nie wolno mi tracić
czasu.
Następnie, jak mógł najkrócej i jak najdokładniej, opisał swoje przygody w ciągu
minionych trzech dni.
W połowie opowieści pan Carter przerwał, by przez telefon wydać kilka tajemniczych
poleceń. Niezadowolenie dawno już zniknęło z jego oblicza. Gdy Tommy skończył, pan
Carter kilkakrotnie z wielką aprobatą pokiwał głową.
Miałeś rację, chłopcze. Każda chwila się liczy. Obawiam się jednak, że i tak będzie za
pózno. Oni tam nie czekają. Na pewno natychmiast opuścili dom. Może jednak znajdziemy
coś, co będzie dla nas cenną wskazówką? I jesteś pewien, że ten Numer Pierwszy to
Kramenin? Nie mylisz się? To bardzo ważne. Chcemy mieć na niego jakiegoś haka, żeby
nasz rząd zbyt pochopnie nie padał przed nim plackiem. A teraz pozostali. Powiadasz, że
dwie twarze wydały ci się znajome? I myślisz, że jeden to laburzysta? Przejrzyj z uwagą te
fotografie, może kogoś na nich rozpoznasz.
Po minucie Tommy podał panu Carterowi jedno zdjęcie.
To Westway! Carter okazał pewne zdziwienie. Nie posądzałbym go. Udaje
umiarkowanego. A jeśli chodzi o tego drugiego, to ja spróbuję zgadnąć.
Pokazał kolejną fotografię. Tommy wydał okrzyk zdziwienia.
No tak! Carter uśmiechnął się. Znany i ceniony poseł, irlandzki unionista. Jego
przekonania to zasłona dymna. Podejrzewaliśmy go, ale nie mieliśmy żadnych dowodów.
Zwietnie, młody człowieku, świetnie! Wspaniałe się sprawiłeś! I powiadasz, że wyznaczono
datę na dwudziestego dziewiątego? Zostało nam bardzo mało czasu, niezmiernie mało&
Ale przecież& zaczął Tommy. Pan Carter odczytał jego myśli.
Z grozbą strajku generalnego powinniśmy sobie poradzić, jak sądzę. Będzie trudno, ale
mamy szansę. Jeśli jednak pojawi się tekst tego traktatu, to jesteśmy skończeni. W Anglii
zapanuje anarchia& O co chodzi? spytał sekretarza, który wsadził głowę zza drzwi.
Jest samochód? Jedziemy, Beresford! Obejrzymy sobie ten dom, gdzie spędziłeś trzy dni.
Przed wejściem do budynku w Soho stało dwu policjantów. Trzeci, inspektor, zameldował
coś cichym głosem panu Carterowi, który obrócił się do Tommy ego i powiedział:
Tak jak myśleliśmy. Ptaszki wyfrunęły. Ale wszystko przejrzymy.
Chodzenie po opustoszałym domu przypominało zły sen. Wszystko było tak, jak
poprzednio. Pokój z krzywo wiszącymi obrazami, w którym był więziony, skorupy dzbanka
na strychu, pomieszczenie, w którym odbywało się zebranie delegatów, z długim stołem
pośrodku. Nie znaleziono jednak ani skrawka jakiegokolwiek dokumentu czy notatek. Tamci
musieli je albo zniszczyć, albo zabrać ze sobą. Nie natrafiono też na żaden ślad Annette.
Bardzo mnie zaskoczyło to, co pan powiedział o tej dziewczynie mruknął pan
Carter. I ona dobrowolnie do nich wróciła?
Tak mi się wydawało, sir. Pobiegła na górę, kiedy byłem zajęty odsuwaniem rygli.
Hm, wynikałoby z tego, że należy do tej całej bandy i że tylko jako kobieta nie mogła
po prostu ścierpieć, że chcą zabić młodego człowieka. Tak, tak, ona musi do nich należeć, w
przeciwnym wypadku nie wróciłaby&
Trudno mi w to uwierzyć, sir. Ona była& jakby to powiedzieć& taka zupełnie inna&
Pewno ładna, co? zapytał pan Carter z uśmiechem, który spowodował, że Tommy
się spłonił aż po cebulki włosów.
Wielce skrępowany przyznał, że była niezwykle urodziwa.
A tak przy okazji odezwał się pan Carter. Czy już się pokazałeś, chłopcze, pannie
Tuppence? Bombardowała mnie listami na twój temat.
Tuppence? Tak sobie myślałem, że ona się będzie troszkę niepokoić. Czy poszła na
policję?
Pan Carter zaprzeczył ruchem głowy.
No to w takim razie, jak oni mnie rozszyfrowali?
Pan Carter spojrzał pytająco, więc Tommy wyjaśnił, że jego prześladowcy wszystko o nim
wiedzieli. Starszy pan w zamyśleniu pokiwał głową.
Bardzo ciekawe. Zastanawiające! Chyba że wzmianka o Ritzu była zupełnie
przypadkowa&
Ostatecznie mogła być, sir. Ale skąd oni tak nagle wszystkiego się o mnie dowiedzieli?
No cóż pan Carter rozejrzał się dokoła tu już nie mamy nic do roboty. Zjesz ze
mną lunch, chłopcze?
Bardzo panu dziękuję, sir. Ale chyba powinienem skoczyć do Ritza i zobaczyć się z
Tuppence, skoro tak się o mnie martwiła.
Słusznie, bardzo słusznie. Proszę ją serdecznie ode mnie pozdrowić i powiedzieć, żeby
następnym razem nie zamartwiała się, bo nie tak łatwo daje się pan zabić.
Tommy uśmiechnął się krzywo.
Tak jest, sir, nie tak łatwo mnie załatwić.
Dzięki temu tu dziś jesteś, chłopcze odparł pan Carter. Do widzenia! Ale
pamiętaj, że już cię znają. Musisz bardzo uważać.
Tak jest, sir. Dziękuję, sir, i do widzenia.
Tommy zatrzymał taksówkę i kazał się wiezć do Ritza. Towarzyszyły mu miłe myśli, jak
to za kilka minut przyjemnie zaskoczy Tuppence. Ciekawe, co ona przez cały czas robiła?
Pewnie węszy po śladach Rity. Aha, być może o nią to właśnie chodziło? Annette przecież
wołała wtedy, że chce wrócić do Marguerite! . To przypuszczenie nieco go zasmuciło,
oznaczało bowiem, że Annette i pani Vandemeyer są w bardzo dobrej komitywie.
Taksówka podjechała pod hotel, Tommy jak burza wpadł w eleganckie podwoje, ale
portier ostudził jego młodzieńczy entuzjazm, informując, że panna Cowley wyszła przed
kwadransem.
TELEGRAM
[ Pobierz całość w formacie PDF ]