[ Pobierz całość w formacie PDF ]

w Hagenau, a panna Bertram mieszkała w sąsiednim dworku w Lindenhof. Jest najlepszą przy-
jaciółką żony Hendrika.
Maria popatrzyła z uwagą na pobladłą i drżącą twarz Malwiny i nie mniej zdenerwowa-
nego Rüdigera.
 Och, zatem pani wiedziała, panno Bertram, że spotkacie się tu z panem Lersingenem?
 Nie, pani Saalfner, nie wiedzieliśmy o tym. Byliśmy bardzo zdziwieni spotkawszy się
po przelotnej znajomości w Hagenau.
Maria zauważyła, że słowo  przelotnej" Malwina wymówiła ze szczególnym naciskiem,
spuszczając przy tym oczy, co jej się dotychczas nigdy nie zdarzyło.
 Och, pan doktor Lersingen!  za ich plecami rozległ się głos Emmy Boolman. Po ci-
chu wślizgnęła się na werandę, gdy tylko usłyszała, że ciotka Maria z kimś rozmawia.
Rüdiger przywitaÅ‚ siÄ™ z EmmÄ… bardzo oficjalnie i nie tak wylewnie jak z paniÄ… Saalfner,
która wciąż przyglądała się bladej twarzy Malwiny.
 No, panno Bertram, czy nie czas zająć się Janem i Martje?  spytała szorstko pani
Boolman.  Proszę ich ubrać i przyprowadzić tu do nas.
Malwina nie spodziewała się tak ostrego tonu.
 Przepraszam, mevrouw Boolman, zagapiÅ‚am siÄ™ trochÄ™. Rüdiger zmarszczyÅ‚ czoÅ‚o.
 To moja wina, pani Boolman. To ja zatrzymałem pannę Bertram. Znamy się jeszcze z
Hagenau i wypytywałem ją o mojego przyjaciela.
 Nie wiedziałam, że się znacie. No, niechże już pani idzie do dzieci.
Malwina ukłoniła się i szybko odeszła. Po chwili zjawił się też Alfred Meersburg i jego
żona. Brakowało tylko Jacoba Boolmana.
Dzieci na pół ubrane rozrabiały w swoim pokoju.
 No, moi drodzy, dziś nie możecie mi zrobić wstydu. W odwiedziny przyszedł pan, z
którym musicie rozmawiać tylko po niemiecku, bo on jest Niemcem. Pozdrówcie go pięknie:
Dzień dobry, panie doktorze, a gdy was o coś spyta, odpowiedzcie grzecznie po niemiecku.
R
L
T
 A jak go nie zrozumiemy i nie będziemy wiedzieli, co odpowiedzieć?  martwił się
Jan.
 Musicie uważnie słuchać. W razie czego pospieszę wam na ratunek. No, jesteście go-
towi? Poczekajcie tu teraz na mnie pięć minut, bo ja też muszę się przebrać.
 Po co, juffrouw Malwo? W sarongu wyglądasz najładniej  rzekł Jan zadowolony, że
udało mu się wtrącić komplement.
 Sarong może służyć najwyżej jako podomka i nie wypada pokazywać się w nim przy
stole. Bądzcie grzeczni i nie pogniećcie ubrań. Poćwiczcie sobie niemiecki. Rozmawiajcie ze
sobą, a kto zrobi najmniej błędów, zostanie królem.
Dzieci chętnie zgodziły się na tę propozycję i zaczęły prześcigać się w wymyślaniu po-
prawnych zdań.
Gdy Malwina wróciła przebrana w piękną białą suknię, Jan zawołał tryumfująco:
 Ja będę królem! Martje zrobiła siedem błędów, a ja tylko trzy.
Trzymając Malwę za ręce, wszyscy troje poszli na werandę, gdzie goście siedzieli już
przy stole, a malajska służąca podawała zimne napoje.
Malwina caÅ‚y czas czuÅ‚a na sobie wzrok Rüdigera. Bezwiednie poczerwieniaÅ‚a, co za-
uważył nie tylko on, ale także pani Saalfner.
Starała się nie patrzeć w jego stronę. Siedzieli jednak naprzeciwko siebie, więc czasami
natrafiała na jego smutne, pełne bólu spojrzenie. Zaniepokoiła się. Dlaczego od tego wzroku jej
serce zaczyna mocniej bić?
Maria Saalfner obserwowała dyskretnie oboje młodych i nie miała wątpliwości, że coś
między nimi zaszło, ale nie próbowała się dowiadywać.
Rüdiger zostaÅ‚ nie tylko na kolacji, ale także na noc. Na Sumatrze nikt nie pozwoliÅ‚by
gościowi wracać do domu nocą, gdy przeróżne drapieżniki opuszczają dżunglę i wyruszają na
Å‚owy.
Malwina chcÄ…c nie chcÄ…c musiaÅ‚a spÄ™dzić w towarzystwie Rüdigera jeszcze kilka godzin.
Wkrótce dzieci wciągnęły go do zabawy i jednogłośnie okrzyknęły przyjacielem. Przy okazji
musiaÅ‚ wysÅ‚uchać hymnów pochwalnych na cześć Malwiny. Jan, siedzÄ…c na ramionach Rüdig-
era, w pewnym momencie zawołał poważnie:
 A ja i tak najbardziej kocham pannÄ™ MalwÄ™!
Rüdiger popatrzyÅ‚ na niego i rzekÅ‚ półgÅ‚osem:
 Masz zupełną rację, Janie, bo ja też.
R
L
T
Malwina usłyszała jednak te słowa i zarumieniła się. Wstała z krzesła i bez słowa zniknę-
ła w hallu. Po długiej chwili wróciła na werandę z koszykiem do robótek ręcznych. Przy kolacji
Rüdiger znowu siedziaÅ‚ naprzeciwko Malwiny i ani na chwilÄ™ nie spuszczaÅ‚ z niej oczu. Dzieci
miały dziś prawo posiedzieć dłużej z dorosłymi, ale wkrótce pani Boolman zażądała katego-
rycznie:
 Panno Bertram, proszę położyć dzieci do snu. Już pani nie będzie nam potrzebna.
Malwa wstała natychmiast. Z jednej strony cieszyła się, że może odejść, z drugiej czuła
w sercu wielki żal. Dzieci pożegnały się z wszystkimi po kolei, ona zaś tylko ukłoniła się bez
słowa.
Maria zatrzymała ją jeszcze na chwilę.
 Na pewno nie zasnę dziś od razu. Czy panna Bertram nie mogłaby poczytać mi z go-
dzinę, o ile nie będzie potrzebna tobie, Emmo?
Pani Boolman zgodziła się:
 Oczywiście, ciociu.
 A więc, niech pani przyjdzie za jakieś pół godziny do mojego pokoju  rzekła stara
kobieta, zwracajÄ…c siÄ™ do Malwiny.
 PrzyjdÄ™ na pewno, pani Saalfner.
Dziewczyna ukłoniła się i zniknęła w hallu.
Maria zauważyła, że po wyjściu Malwiny doktor Lersingen był myślami gdzie indziej.
Sama też nie zamierzała dłużej siedzieć przy stole.
 Nie będę wam przeszkadzać. Porozmawiajcie sobie spokojnie z doktorem Lersinge-
nem. Bardzo lubię leżeć w łóżku i oczekując na sen przysłuchiwać się gwarowi dochodzącemu
z zewnÄ…trz.
 Czy czuje siÄ™ pani już lepiej, pani Saalfner?  spytaÅ‚ Rüdiger ze współczuciem, gdy
całował ją serdecznie w rękę.
 Stara kobieta, panie doktorze, może cieszyć się, że nie jest z nią gorzej. Na poprawę
raczej nie należy liczyć. %7łyczę dobrej nocy, a ponieważ wyjedzie pan zapewne o świcie, poże-
gnam się już teraz. Proszę nas znowu odwiedzić.
 Jeżeli pani pozwoli, przyjadę w niedzielę, i to na cały dzień, o ile szanowni państwo
nie majÄ… nic przeciwko temu.
 Bardzo prosimy, zapraszamy  zawołali wszyscy naraz oprócz Emmy Boolman. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • jagu93.xlx.pl
  •