[ Pobierz całość w formacie PDF ]

ewangelicznym nie mają żadnych braków, nie są zranieni, są silni, mocni, samowystarczalni,
dorośli. "Ich skóra moralna, stale nietknięta - stwierdza dalej Peguy - stała się dla nich
skorupą i pancerzem bez skazy. Oni nie przedstawiają tego otwarcia spowodowanego jakąś
straszną raną, jakąś niezapomnianą udręką, jakimś niepokonanym żalem, jakimś szwem
wiecznie zle zrobionym, jakimś śmiertelnym niepokojem, jakąś ukrytą goryczą, jakąś ruiną
stale maskowaną, jakąś raną nigdy nie zagojoną. Nie ofiarowują otwarcia się na łaskę, co jest
w swojej istocie grzechem. Ponieważ nie są zranieni, nie są już podatni na zranienia.
Ponieważ nie brakuje im niczego, nie otrzymują więc nic. Nie mogą otrzymać tego, co jest
wszystkim. Sama miłość Boga nie leczy tego, który nie ma ran. Właśnie dlatego, że
człowiek leżał na ziemi, Samarytanin go podniósł. [ ] Otóż, kto nie upadł - pisze dalej Peguy
- nigdy nie powstanie, a kto nie był oblany potem, nigdy nie będzie otarty". Tak zwani
porządni, dorośli są nieprzenikliwi dla łaski.
Może i w twoim życiu jest jakaś straszna niegojąca się rana, może jakaś nie zapomniana
udręka, nie pokonany żal czy śmiertelny niepokój, może jakaś ukryta gorycz, którą tyle
rzeczy tego świata może być zaprawionych, jakieś zawalenie się czegoś. - Ty wtedy uważasz,
że wszystko się już skończyło, a jest odwrotnie. To wszystko ma być dla ciebie kanałem łaski.
Pan Bóg musi dopuścić tyle zranień, tyle trudnych chwil, abyś poczuł się słaby i przez to
otwarty na łaskę. Gdy poczujesz się dotknięty bardzo boleśnie, pamiętaj, że jest to
błogosławiony ból, który w twoim pancerzu dorosłości i porządności robi miejsce dla łaski.
To wszystko jest dla ciebie szansą pogłębienia wiary. Twoja słabość sprawia, że przez wiarę
może zamieszkać w tobie moc Boga. Bóg, zbliżając się do ciebie, musi uczynić cię słabszym,
abyś Go potrzebował, byś wierząc i coraz bardziej Mu ufając w Nim szukał oparcia. Musi cię
uniżyć, bo jesteś za duży, a zranienie uniża. Stąd każde zranienie przynosi ci szansę, że
będziesz stawał się coraz bardziej ewangelicznym dzieckiem. Nieraz trzeba aż tylu zranień,
aby stać się dzieckiem, by kroczyć "małą drogą".
Moc Boża potrzebuje słabości człowieka
Bóg zbliżając się do człowieka osłabia go. Czyni więc odwrotnie, niż my byśmy się
spodziewali. Tobie wydaje się, że to ty kroczysz ku Niemu i że w tej sytuacji winieneś stawać
się coraz bardziej mocny, coraz lepiej dawać sobie radę. Tymczasem to On przybliża się do
ciebie, a przybliżając się czyni cię słabszym, czy to fizycznie, czy psychicznie, czy duchowo.
Czyni to po to, by mógł zamieszkać w tobie ze swoją mocą, ponieważ to twoja słabość robi
miejsce na Jego moc. Wówczas, gdy jesteś słaby, nie możesz sobie ufać, nie możesz wierzyć
sobie, i wtedy jest szansa, byś zwrócił się ku Niemu i na Nim zechciał się oprzeć. Tak często
bronisz się przed tą największą łaską, łaską słabości, a przecież już św. Paweł pisał: "Moc
w słabości się doskonali. Najchętniej więc będę się chlubił z moich słabości, aby zamieszkała
we mnie moc Chrystusa. [ ] Albowiem ilekroć niedomagam, tylekroć jestem mocny" (2 Kor
12, 9-10). Twoja moc i siła wcześniej czy pózniej muszą się załamać. W rzeczywistości
bowiem nie ma twojej siły, ponieważ ona jest darem - darem, który ty sobie przywłaszczasz,
dlatego musi ci być zabrany.
24
Zw. Maksymilian Kolbe podczas wielu swoich niezwykłych wypraw apostolskich czuł się
zupełnie bezradny. Często klimat był bardzo nieodpowiedni dla jego chorych płuc, zle znosił
uciążliwości podróży zamorskich i wilgoć, z powodu której niekiedy nie mógł oddychać. To
wszystko nie powstrzymywało jednak jego pragnienia, by głosić królestwo Niepokalanej
w całym świecie, choć niejednokrotnie zdawało się, że godziny nie przeżyje na statku. Może
mówił wtedy do Maryi: Ja chyba nie wytrzymam jeszcze tej godziny, jak więc będę Twoje
królestwo rozszerzał? - A przecież ta słabość była całą jego siłą.
Jeżeli Bóg zechce się tobą posłużyć, to na zasadzie twojej słabości. Kiedy próbujesz
apostołować w poczuciu siły i mocy, stajesz się antyznakiem. Ludzie nie chcą twojej mocy,
twojej własnej mocy, ponieważ jest ona dla nich upokarzająca. Pan Bóg też, aby uczynić cię
znakiem i posługiwać się tobą, nie potrzebuje twojej siły, wręcz przeciwnie, potrzebuje twojej
słabości. Myśl ta została niezwykle dobitnie wyrażona już w Starym Testamencie na
przykładzie Gedeona (Sdz 7, 1-8. 10). Przeciwnik Gedeona ma 135 tys. wojska, a Gedeon 32
tys. - cztery razy mniej. Jednak w historii zdarzały się zwycięstwa przy takich
dysproporcjach. Dla Pana Boga jest to więc dysproporcja za mała. Poleca zmniejszyć liczbę
wojowników Gedeona. Pierwsza próba to zmniejszenie tych 32 tys. wojska do 10 tys. Teraz
liczba wojsk Gedeona jest trzynaście razy mniejsza. W historii strategii zwycięstwo przy
takiej dysproporcji już się nie zdarza, ale człowiek mógłby jeszcze je sobie przywłaszczyć
i przypisać własnemu geniuszowi. Gedeon jest więc wciąż za silny, może jeszcze liczyć na
własne możliwości. Bóg poddaje go jeszcze jednej próbie: poleca, by te 10 tys. wojska [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • jagu93.xlx.pl
  •