[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Wróci i powtórzy ci to, co powiedział mnie  odpowiedział łagodnie, ale Kamila odebrała to jak cios
prosto w serce.
 O ile w ogóle wróci  rzekła z goryczą.
 Mam nadzieję. Pobyt w tej klinice jest naprawdę rujnujący  w głosie Jakuba zabrzmiały
żartobliwe tony.  Wierz mi, że bardzo by chciał być tutaj, z tobą, ale jeszcze nie czas. Jeszcze musi
trochę powalczyć. Przechodzi najróżniejsze terapie. Lekarze są dobrej myśli.
 Trudno, żeby nie byli za takie pieniądze...  Kamila wzruszyła ramionami.
 My też musimy być dobrej myśli  rzekł, znów patrząc ponad ramieniem córki na Gosię, która
stała tam, gdzie Kamila ją zostawiła.
Jakub minął dziewczynę i ruszył ku Małgosi. Ona rozejrzała się, szukając odruchowo drogi
ucieczki, ale... ogród Kamili, otoczony murem, z furtką zamkniętą na klucz, stał się pułapką. Wyjść
można było jedynie przez taras, mijając po drodze nadchodzącego mężczyznę.
Zatrzymał się przed Małgosią, ujął jej dłoń i uniósł do ust. Ucałował delikatnie, ale nie wypuścił.
Przyglądał się przez chwilę pociemniałymi z gniewu oczami śladom uderzeń na jej rękach, na
ramionach, wreszcie na twarzy. Pogładził tak samo delikatnie siniak na policzku kobiety.
 On jest w domu?  zapytał cicho.
 Uciekł  szepnęła i wyswobodziła ręce.
 Ma drań szczęście. Gdyby wrócił, liczę, że mnie pani powiadomi.
 Ja... ja nie chcę na razie tam mieszkać. Kamila pozwoliła mi zająć jeden z pokoi tutaj,
w Sasance.
 Mądra dziewczyna.
Jakub umilkł, patrząc na ponury dom pod numerem 1. Na pozór spokojnym mężczyzną targały
dwa sprzeczne uczucia: wściekłość czy raczej zimna furia, wymierzona w Wielickiego, który śmiał
podnieść rękę na tak kruchą i delikatną istotę jak Gosia Bielska, i... jeszcze coś, do czego nie chciał się
na razie przyznać nawet przed samym sobą.
 Muszę na parę dni wyjechać do Wrocławia  odezwał się, znów opanowany, niemal chłodny. 
Firma w końcu padnie, gdy nie będę jej pilnował. Ale wrócę...
Małgosia kiwnęła głową. Jeżeli miała nadzieję, że Jakub zostanie w Milanówku czy chociaż
w Warszawie na dłużej, dając jej i Kamili poczucie bezpieczeństwa, nie było tej nadziei po niej znać.
Jakub pożegnał się i ruszył z powrotem do domu. Odprowadziła go wzrokiem. Patrzyła, jak
zatrzymuje się przy córce, by zamienić z nią jeszcze kilka słów, wreszcie zniknął w drzwiach
tarasowych, a Gosia westchnęła tylko. W umyśle miała chaos. Jej sercem miotało mnóstwo uczuć, od
przerażenia do wdzięczności. Wreszcie pozostało tylko jedno uczucie i jedna myśl, ale do nich Gosia,
tak jak przed chwilą Jakub, nie chciała się przyznać nawet w duchu, żeby nie kusić losu.
Doświadczenie nauczyło ją bowiem, że to, co on dawał, równie szybko odbierał. Takie ciążyło nad nią
fatum. Taka była jej karma...
 Gosiuniu, zaopiekujesz się Kulką?  zapytała Kamila, wyrywając kobietę ze smutnych
rozmyślań.  Jakub przypomniał mi, że ja również prowadzę jakąś firmę i dobrze byłoby od czasu do
czasu do niej zaglądać.
Godzinę pózniej jechała do Warszawy, do biura Armiki, gdzie czekała świeżo upieczoną panią
prezes niespodzianka. Jedna z tych niemiłych niespodzianek.
W biurze jak zwykle pracowało kilku mężczyzn, no i Magda, asystentka. Ta ostatnia podała
Kamili plik korespondencji i dwa segregatory z kalkulacjami remontów dwóch kamienic, które tuż
przed wypadkiem kupił Aukasz. Właśnie ruszali z pracami, uzyskawszy wszelkie potrzebne
zezwolenia.
Dziewczyna podziękowała i z dokumentami pod pachą zaszyła się w swoim, to jest Aukasza,
gabinecie. Otworzyła służbowy komputer, rzuciła okiem na pocztę i... oniemiała, ujrzawszy dwa
pierwsze maile, a raczej ich treść.
Jeden był adresowany do niej, do Aukasza  do Aukasza?!  i do Jakuba  do Jakuba?!  i zawierał
ekspertyzę prawną pałacu, który w najbliższą sobotę zamierzała obejrzeć, a potem kupić. Nie zlecała
tej ekspertyzy. Któryś z dyrektorów wykonał ją za plecami Kamili i wysłał opinię nie tylko do
Aukasza (który niby jak miał ją przeczytać?), ale też do Jakuba.
Dziewczyna aż zgrzytnęła zębami, czytając, że stan prawny nieruchomości jest niepewny, że swoje
roszczenia zgłaszają spadkobiercy prawowitych właścicieli i cena dlatego właśnie jest zaniżona:
obecny chce sprzedać pałac jak najszybciej. Nim utraci do niego prawa. W związku z tym autor tej
ekspertyzy odradza zakup. Podpisano...
Drugi mail, dosłownie sprzed paru minut, od Jakuba do Kamili był krótki i treściwy:  Nie kupuj
tego pałacu . Dziewczyna poderwała się na równe nogi, wypadła z gabinetu i ruszyła na poszukiwanie
Andrzeja Zamorskiego, radcy prawnego Armiki. Dopadła go w jednym z boksów, jak z dwoma
pracownikami dyskutował nad jakimś dokumentem.
 Co pan sobie wyobraża?!  krzyknęła wściekła. Głosy w biurze umilkły. Trzej mężczyzni
przerwali dyskusję i patrzyli na Kamilę ze zdumieniem.  Dlaczego za moimi plecami dokonuje pan
jakichś odkrywczych analiz i wysyła pan ich wyniki mojemu ojcu?!
 Próbowałem zasugerować wykonanie tej ekspertyzy zaraz po spotkaniu z właścicielem
nieruchomości, ale mnie pani zbyła, więc...
 Więc wykonał ją pan bez mojej wiedzy i zgody, po czym skompromitował w oczach ojca, tak? [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • jagu93.xlx.pl
  •