[ Pobierz całość w formacie PDF ]

miałej kobiecie zdolność ruchu.
Stefano miał broń. Demetrius tak\e.
Rzuciła się na ziemię, a jednocześnie w hali zagrzmiał huk wystrzału. I jeszcze jeden. Chantal zobaczyła,
jak Stefano, postrzelony przez Demetriusa, chwieje siÄ™ i pada.
Zerwała się, chocia\ Demetrius dopiero biegł do Stefana, by go rozbroić. Le\ący na ziemi Stefano klął
wulgarnie, obrzucał Chantal pełnymi nienawiści wyzwiskami i bluznierstwami. Alexi odgrodził. Chantal od
całej sceny.
- Chodzmy do samochodu. Potrząsnęła głową.
- ZostanÄ™ z Demetriusem.
- On chciałby, \ebyśmy stąd wyszli.
- Nie. - Spróbowała go odepchnąć, ale była zbyt
słaba. Dr\ała pod wpływem szoku.
Powietrze rozdarło wycie policyjnych syren i strumień biało-niebieskich samochodów zalał parking przed
terminalem.
Policjanci wysypali się z wozów. Brutalnie poderwali Demetriusa na nogi, Stefano pozostał na ziemi.
Chantal próbowała wyrwać się Alexiemu, tymczasem Demetrius został zakuty w kajdanki.
- Dlaczego go skuli? Pozwól mi tam pójść - błagała.
Policjanci wypchnęli Demetriusa za drzwi, w kierunku czekających samochodów.
Alexi w końcu pozwolił jej podejść do szklanych drzwi. Udało jej się napotkać wzrok Demetriusa, zanim
wepchnięto go na tylne siedzenie. Wyglądał spokojnie, je\eli nie arogancko.
Odwracając się, zobaczyła Stefana wynoszonego na noszach do karetki, która odjechała na sygnale.
Alexi wyprowadził ją na zewnątrz. Limuzyna wcią\ tam stała, ale nie było kierowcy.
Alexi wyjął telefon. Dziesięć minut pózniej pod
terminal podjechał czarny sedan. Wsiedli. - Jedziemy do pałacu - rzucił Alexi.
- Wolałabym na komisariat.
- Na razie nic nie mo\e pani zrobić.
- Chcę tam pojechać.
Alexi potrząsnął głową. Był młodszą wersją Demetriusa. Powa\ny. Bez uśmiechu. Ale zgodził się.
- Dobrze.
Chantal wpatrywała się w okno niewidzącym wzrokiem. W głowie kołatała jej się tylko jedna myśl:
"Demetrius jest w niebezpieczeństwie". W La Croix prawo posiadania broni było obwarowane surowymi
przepisami. A Demetrius nie dość, \e nosił broń, to jej u\ył ..
Mogła się tylko modlić, by policja okazała pobła\liwość.
Na komisariacie zorientowała się od razu, \e na pobła\liwość nie ma co liczyć. Przyjęto ją wrogo i nie
pozwolono widzieć się z Demetriusem.
- Pan Mantheakis musi najpierw zostać przesłuchany - wyjaśnił sier\ant dy\urny.
- Nie mo\ecie go przesłuchiwać bez obecności adwokata.
Sier\ant uniósł brwi.
- Księ\no Thibaudet, my nie udzielamy pani porad w kwestii zarządzania pałacem. Proszę nam nie
utrudniać pracy. - W jego głosie zabrzmiała nuta drwiny i Chantal odniosła nieprzyjemne wra\enie, \e
sier\ant ma coÅ› przeciwko niej. Co tu siÄ™ dzieje?
- Demetrius Mantheakis pracuje dla mnie. Jest moim ochroniarzem.
- Chyba nie tylko - przerwał jej sier\ant niegrzeczme.
Prawie kładąc się na biurku, łokciem pchnął w jej stronę gazetę. Nagłówek krzyczał: "Skandal! Księ\na
Chantal w ciÄ…\y z ochroniarzem!".
Zalała ją fala gorąca. Dr\ąc, patrzyła na dołączone do artykułu zdjęcie. Ona, wymiotująca w toalecie
katedry.
Poczuła gniew i wstyd, \e jej prywatne \ycie zostało wydane mi \er brukowców.
Obrzydliwe, jak nisko mo\e upaść człowiek.
- To był pogrzeb mojej babki - powiedziała spokojnie, patrząc sier\antowi w oczy. - Bardzo bolesny dla
mnie.
Sier\ant wyglądał na rozczarowanego. Chantal wy-
korzystaÅ‚a jego milczenie, by powtórzyć swojÄ… proÅ›bÄ™· - ChciaÅ‚abym teraz zobaczyć mojego ochroniarza.
Sier\ant był ju\ mniej pewny siebie.
- To niemo\liwe, wasza wysokość. Pani ochroniarz stawiał opór podczas aresztowania. Jest prze-
słuchiwany.
- Nie stawiał oporu. - Serce Chantal ścisnęło się, ale nie chciała pozwolić sobie na strach. - Byłam przy
tym. Pan Mantheakis nie stawiał oporu przy aresztowaniu. Wykonał polecenie oficera. W pełni współ-
pracował.
- Przykro mi. Musi pani czekać.
Usiadła, ignorując rzucane w swoją stronę spojrzenia stojącego obok Alexiego, ignorując wszystko,
poza bólem w sercu. Czuła przez skórę, \e Demetrius ma powa\ne kłopoty. Chodziło o coś więcej ni\
zwykłe zatrzymanie. To zemsta na plebejuszu, który odwa\ył się sięgnąć zbyt wysoko.
Czekała godzinę. Dwie. Zaczynała odczuwać mdłości, ale była zdecydowana nie opuszczać komisariatu
przed rozmowÄ… z Demetriusem.
- Powinna pani coś zjeść.
Potrząsnęła głową.
- Najpierw muszę go zobaczyć.
Ale kiedy minęła trzecia i czwarta godzina, zrozumiała, \e musi coś zrobić.
Nie chciała w to mieszać rodziny. Nie chciała prosić o interwencję dziadka ani sióstr, w końcu jednak
zadzwoniła z telefonu Alexiego do Nicolette, wcią\ przebywającej w pałacu w Melio.
- Jestem na komisariacie - powiedziała. - Demetnus ...
- Słyszeliśmy. Wszystko jest w mediach.
Chantal zamknęła oczy. Zrozumiała aluzję, ale nie miała siły nic wyjaśniać. Liczył się tylko Demetrius i
wyciągnięcie go z więzienia.
- Nie zrobił nic złego. Działał w mojej obronie.
Boję się o niego. - Chantal starała się mówić cicho. - Coś jest nie w porządku. Czuję to.
- Dam ci Malika. Chce z tobą rozmawiać.
- Charttal? - Głęboki, spokojny głos Malika [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • jagu93.xlx.pl
  •