[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Na moment Janisz zbaraniał, zgłupiał, zamrugał bezrzęsymi powiekami, a potem zaniósł
się długim tubalnym śmiechem.
 Nigdy jeszcze nie słyszałem czegoś równie głupiego  powiedział, kiedy wyśmiał się do
końca.
 Dlaczego?
 Twoja matka nigdy by nie zadała się z kimś takim jak ja, ona...  urwał i jak człowiek,
który zorientował się, że powiedział za wiele, zmienił temat.  Poza tym, nawet gdybym
chciał, fizycznie nie mógłbym tego dokonać. Wiesz, że służyłem wtedy w Pierwszej Armii.
Do Warszawy dotarłem już po jej wyzwoleniu, w lutym. I dopiero wtedy poznałem Różę.
Czysty przypadek. Zakwaterowano mnie w pokoju należącym do wielkiego przedwojennego
mieszkania na Pradze gdzie była moją sąsiadką przez ścianę... Tak się poznaliśmy. Chyba
pomagałem jej wnosić jakiś mebel i wówczas po raz pierwszy wspomniała mi o Gienku.
Twoim ojcu!
 Dokładnie kiedy?
 Nie prowadzę notatek, pod koniec lutego, może w marcu czterdziestego piątego. W
każdym razie, zanim jeszcze wprowadziła się do niej Regina. Z jej słów wynikało, że z
Podlaskim znali się jeszcze z radzieckiego Białegostoku. Chłopak pracował tam w milicji.
Ponownie zbliżyli się w czasie Powstania. Ostatni raz spędzili ze sobą noc pod koniec
września, na dzień przed decydującą próbą przedarcia się przez Wisłę. Chyba właśnie wtedy
zostałeś poczęty...
 Ależ pamiętnik  Rysia wyklucza taką możliwość. Mój rzekomy ojciec zmarł w nocy z
pierwszego na drugiego sierpnia...
 Stawiasz słowo własnej matki przeciw insynuacjom jakiegoś bandziora z AK? Moim
zdaniem cały ten artykuł pachnie normalną fałszywką. Synuś, wierz mi, gdyby ufać
wszystkiemu, co drukują teraz na powielaczach, to prędko wszyscy wylądowalibyśmy w
domu wariatów.
 Ale jaki byłby cel takiej fałszywki?  nie dawałem za wygraną.
Janisz nagle spoważniał.
 Prosty! Toczy się walka, mój synu. Podważa się prawdę historyczną, podważa
podstawy ustroju, dezinformuje, niszczy bohaterów...
 Powiedzmy. Jednak coś mi tu nie pasuje do hipotezy prowokacji.  Chudy Gienek to
przecież bohater kompletnie zapomniany. Jego los nie obchodzi nikogo poza mną.
 Co ty wiesz o prowokacji, Maciusiu? Każdy atak można prowadzić frontalnie albo
flankami. Zakwestionujesz jedno ogniwo, wnet cały łańcuch diabli biorą...  na moment
umilkł i napełnił obie  literatki .  Chcesz znać moje zdanie, to ci powiem: daj sobie spokój!
Nawet gdybyś rzeczywiście nie był synkiem Podlaskiego, co to zmienia? Jesteś, kim jesteś.
Myśmy cię wychowali... Tego chyba się nie wyprzesz?
 Nie zamierzam  zgodziłem się.
 Poza tym na pewno znasz powiedzonko:  Ojciec nigdy nie jest pewny . Twoja matka
była piękną kobietą. Mężczyzni tracili dla niej głowę. Niezależnie od terminu śmierci Gienka,
ktoś inny mógł ją też dopaść.
 Ma wuj jakichś kandydatów?
 Powiedziałem, nie było mnie wtedy przy niej, nie mam pojęcia z kim mogła się zadać.
 Jednak mówił wuj, że na pewno nie byle kto?
 Kiedy ja to niby powiedziałem?
 Przed kwadransem. Zacytuję dokładnie:  Twoja matka nigdy by nie zadała się z kimś
takim jak ja .
 Przekręcasz moje słowa!  na pofałdowanym jak zakrzepła lawa czole Janisza pojawiła
się kropelka potu.  Chodziło mi jedynie o to, że nie byłem w jej typie. Zawsze wolała
ciemnych blondynów.  Tu szybkim haustem opróżnił szklaneczkę i dorzucił:  Ale gorąc!
Chodzmy lepiej nad rzekę, połowimy sobie ryby...
 Mam jeszcze parę pytań  zaoponowałem.
 A co, to nad wodą gadać nie można? Ryby przecież się nam do dyskusji nie włączą.
Niczego więcej o swoim ojcu nie wyciągnąłem ze starego partyzanta. Janisz nie wiedział,
albo nie chciał o nim mówić, znacznie chętniej opowiadał o swojej szwagierce.
 Twoja matka to była osoba  myląca  podkreślał.
 Myląca? Co wuj przez to rozumie?
 Na pierwszy rzut oka płocha, rozszczebiotana blondyneczka. A wewnątrz osoba
spokojna, piekielnie inteligentna, twarda... Nie spotkałem nikogo podobnego do niej. Ale
nikogo też tak długo nie potrafiłem rozgryzć... Wiesz co, wypijmy za nią!
Być może zaszkodziło mi słońce i świeże powietrze, ale najpewniej alkohol. Po kolejnej
wódce kompletnie urwał mi się film. Jakby ktoś nagle zgasił światło. Zapadłem w czeluść bez
snów i przewidzeń. Nie przebywałem tam jednak długo. Wkrótce po północy obudziłem się
pijany jak bela, omal nie wyrzygałem wątroby, potem piłem wodę, znowu rzygałem. I znów
zasnąłem. Drugi raz ocknąłem się nad ranem na skraju ogrodu. Leżałem skulony w zroszonej
trawie. Nad polami unosiła się gęsta mgła. Naraz usłyszałem kroki. Janisz? Pokonując
wściekły ból głowy, rozwarłem powieki. Wydało mi się, że widzę na tle krzaków jakąś białą
postać o złocistych włosach.
 Mamusiu!  chciałem krzyknąć, ale wyszło mi tylko jakieś  mmmmuuu ...
Tak czy owak odpowiedzi nie było. Postać przybladła, cofnęła się i roztopiła we mgle. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • jagu93.xlx.pl
  •