[ Pobierz całość w formacie PDF ]

148
linę. Dziewczyna spojrzała przez rami. Nagłe zbladła i zrobiło się
jej słabo. Nic zauważył, że Sam powiedział: - Teraz jest dobrze.
Nic odrywała wzroku od skały.
- Nie patrz na dół.
Blada jak ściana, poprawiła pakunek na plecach i spojrzała na
niego wyczekująco.
; - Zostaw te orzechy, Cukiereczku.
Pokręciła głową, ale nie przestawała gapić się w przepaść.
- Jeśli będziesz tam patrzeć, zakręci ci się w głowie i oboje
znajdziemy się w nielichych opałach. Rozumiesz?
- Tak. - Podniosła wzrok i mocno chwyciła go za rękę.
Pięć długich minut zajęło im przejście trzech czwartych drogi.
Przez cały czas Sam przemawiał do niej, jakby uspokajał
wystraszoną klacz; głos miał stanowczy, cichy i spokojny.
- Idz powoli i trzymaj się jak najbliżej ściany - powiedział
w pewnym momencie i wysunął się przed nią, gdy mijali
najwęższy odcinek półki. - Uważaj, lulaj jest trochę niebezpiecznie...
Dziewczyna wstrzymała oddech.
Miał ochotę palnąć się w czoło za to ostatnie zdanie, pewnie
przestraszył ją na dobre.
- Już dobrze. - Odwrócił się ostrożnie, aby ułatwić jej drogę
... zamarł.
- Nie ruszaj się! - rozkazał w nadziei, że go posłucha.
Spośród orzechów na jej plecach wyszła wiełka. czarna tarantula
i przebierając włochatymi nogami zmierzała w stronę jej lewego
ramienia.
- Na litość boską, nie ruszaj się!
Dziewczyna otworzyła buzię, by o coś spytać, i wtedy zobaczyła
pająka.
Oczy jej rozszerzyły się z przerażenia.
- Nie... - Wiedział, że Eulalia zaraz zacznie wrzeszczeć.
- Aaaaaa!
Ruszył w jej stronę.
Zaczęła podskakiwać, jakby biegła w miejscu, machała gwał149
townic rękami i darła się wniebogłosy. Dobry Boże, ale się
wydzierała.
Pająk przeleciał w powietrzu niczym czarna, włochata kula,
podobnie zresztą jak wszystkie orzechy.
Mężczyzna wyciągnął dłoń, aby złapać ją za ręce, lecz nie
zdążył.
W tym samym momencie pękła skalna półka i Eulalia poleciała
w dół, wywijając kończynami szybciej niż wiatrak podczas
huraganu.
Sam zawczasu naprężył mięśnie ramion i ugiął kolana
w oczekiwaniu na szarpnięcie, które miało nastąpić za ułamek
sekundy.
Lina szarpnęła mocno, wrzynając mu się w pas, i poczuł
zwielokrotniony upadkiem ciężar jej ciała, które zawisło poniżej
występu. Mężczyzna jednak wytrzymał. W chwilę pózniej łina
zaczęła ślizgać mu się w dłoniach i ranić dotkliwie skórę. Zcisnął
ją mocniej, nie zważając na palący ból, i trzymał, dopóki się
w końcu nic zatrzymała.
Strona 89
Barnett Jill - Cukiereczek
Dziewczyna cały czas krzyczała.
Sam wziął głęboki oddech i spróbował owinąć linę wokół pięści.
Sznur nagle wyśliznął mu się w paru krótkich, ostrych
szarpnięciach.
- Do jasnej cholery, przestań się wreszcie wydzierać i choć
przez chwilę staraj się nie poruszać! - zawołał, po czym doda!
pod nosem: - Ty idiotko.
Powoli zwijał linę poranionymi dłońmi. Słyszał w dole zawodzenie
dziewczyny i w końcu udało mu się wciągnąć ją na występ.
- O Boże, o Boże - jęczała i chwytała go za ręce. - Za-za-bierz
mni-ie s-stą-stąd!
Oparł ją plecami o skalną ścianę.
- Cz-czy wi-wi-widzia-!cś tego ok-okrop-nego po-pot-wora?
- Ledwo mogła mówić, słowa wydobywały się z jej ust jak
czkawka.
Sam ukucnął, lecz ciągle trzymał linę w dłoniach. Nie wiedział,
czy ma uderzyć Lolłie, czy też przygarnąć do siebie i pocieszyć.
150
Zrobiła to za niego: przeczołgala się w jego stronę i objęła go
w rozpaczliwym uścisku. Czuł, jak cała dygocze. Ich serca biły
gwałtownym rytmem, jego z wysiłku, jej zaś ze strachu i histerycznego
płaczu.
- By! okropny, czarny i włochaty - szeptała trzymając twarz
przy jego piersi. Miała gorący oddech i nadal mocno go ściskała.
Ciągle drżała. Powoli i delikatnie położył dłoń na jej drobnym
ramieniu. Przytulała się do niego, starając się znalezć ukojenie.
Mężczyzna pragnął pogłaskać ją |>o głowie, lecz powstrzymał
się. Nie powinien jej dotykać, nic chciał tego robić. W żaden
sposób jej nie dotknie. Zacisnął dłonie, potem je otworzył
i zaczął je coraz ciaśniej zamykać wokój jej szyi...
Dziewczyna odsunęła się, wytarła oczy i przełknęła ślinę.
Sam też miał sucho w ustach. Popatrzył na nią i potrząsnął
głową, jakby chciał w ten sposób wlać w nią choć trochę rozumu.
Odezwał się pierwszy:
- Czujesz się lepiej?
Eulalia pociągnęła nosem i kiwnęła głową.
- Dobrze, teraz więc mogę ci już skręcić ten głupi kark.
Patrzyła na niego smutno przez długą, przykrą chwilę, po czym
na nowo wybuchnęła płaczem, robiąc oczywiście masę hałasu.
Sam skrzywi! się, już absolutnie przekonany, że jeśli umrze
i pójdzie do piekła, zastanie lam pełno krzyczących, płaczących
i jęczących kobiet.
- Zgubiłam kokosy! - zawodziła.
%7łałosny szloch dziewczyny sprawił, że nie miał serca już jej
dłużej dokuczać. W jej głosie słychać było wstyd i poczucie
porażki, jakby to ona dzwigała całą winę Pandory, rozsiewając
świecie zarazę i epidemie, a nic tylko upuszczając w przepaść
kilka orzechów z pająkami.
Sam przypomniał sobie sposób, w jaki spadała ze skały,
i stwierdził w duchu, że dziewczyna istotnie sieje spustoszenie,
a jej krzyk, co już dawno odkrył, może z powodzeniem konkurować
z morowym powietrzem. Miał ochotę roześmiać się na
głos wobec tych myśli, ale popatrzył tylko na nią w milczeniu,
151
Strona 90
Barnett Jill - Cukiereczek
pozwalając się jej do woli wypłakać. Uznał, że w tej sytuacji to
najlepsza kuracja, chociaż cierpiały na tym jego uszy.
Dziewczyna okazała się wyjątkowo dotkliwym wrzodem na
tyłku. Z początku odniósł wrażenie, że jest tylko małą, bogatą,
rozpieszczoną snobką. Teraz jednak, po zastanowieniu, zmieni)
nieco zdanie. Poza bezradnością i kłopotami, z których składała
się Lollie LaRue - polrząsnął głową, nadal nie mógł się
przyzwyczaić do jej imienia - odkrył w niej coś jeszcze. Widział
jej wielkie poczucie osamotnienia i niepewności, a przecież
zawsze wydawało mu się, że to cechy biedaków i można je
nadrobić pieniędzmi i prestiżem.
Samotność nigdy nie była mu obca, tyle że teraz lubi!
być sam. Kontrolował swoje życie i to mu się podobało.
Starannie dobierał przyjaciół i mógł na nich liczyć. Zaufanie
było czymś, co cenił sobie najbardziej, a jednocześnie rzadko
okazywał je innym. Ludzie musieli sobie nań zasłużyć, a Sam
był przy tym tak surowy, że większość kandydatów z reguły
odpadała. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • jagu93.xlx.pl
  •