[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Nie wolno mi o tym myśleć - wyszeptała dziewczyna.
- Wręcz przeciwnie: musisz o tym myśleć - powiedział książę - a nie o przeszkodach
stojących przed tobą, bo na pewno je zburzę, choć nie chciałbym teraz o tym rozmawiać.
- Popatrzył na nią przez chwilę, po czym jeszcze raz wziął ją w ramiona i mocno
przygarnął do piersi. - Chcę tylko, żebyś wiedziała i pamiętała, jak bardzo cię kocham -
wyznał z wielkim spokojem. - Jesteś moja, Nerisso i ani Bóg, ani człowiek nie zmusi mnie,
bym z ciebie zrezygnował.
Jego pocałunki znów były tak ogniste i cudowne, że uniosły ją pomiędzy gwiazdy.
ROZDZIAA SIÓDMY
Gdy Nerissa udała się na spoczynek, książę wrócił na przyjęcie do sali balowej.
Z wielkim taktem przekonał zaproszonych sąsiadów, że powinni wcześniej wyjechać,
bacząc, by nie poczuli się urażeni, ani nie przejrzeli jego podstępu. Potem kazał orkiestrze
zagrać Boże Chroń Króla, co oznaczało koniec przyjęcia.
- Ależ jeszcze jest wcześnie, Talbocie! - protestowała Delfina.
- Na jutro zaplanowałem wiele innych atrakcji, a przed nami jeszcze jeden wieczór,
zanim mnie opuścisz. Nie chcę, byś się przemęczyła.
Przyjęła to ze wzruszeniem ramion i kwaśną miną, lecz potem ujęła go za ramiona i
powiedziała zalotnie:
- Niczego więcej nie pragnę, tylko być z tobą, ale ostatnio nie widujemy się zbyt
często.
- Nic dziwnego, zawsze otacza nas tyle ludzi - odparł książę i uwolniwszy się z jej
uścisku poszedł pożegnać się ze swoją ciotką.
Gdy zaś wszyscy udali się na górę, on wyszedł na dwór, by w świetle księżyca
popatrzeć w gwiazdy i pomyśleć o Nerissie. Czuł się najszczęśliwszym człowiekiem na
świecie, znalazłszy to, czego szuka każdy mężczyzna - kobietę kochającą go takim, jaki jest,
która wraz z pocałunkiem oddała mu serce i duszę.
Gdy wrócił do domu, lokaj pogasił już większość świec, pozostawiając tylko te, które
oświetlały księciu drogę do sypialni. Właśnie szedł korytarzem do swojego apartamentu, gdy
zauważył, że z przeciwka nadchodzi jakiś człowiek. Pogrążony w myślach o Nerissie, nie
miał ochoty na banalną wymianę zdań.
Schronił się więc we wnęce przy wejściu do jednego z pokoi, zastanawiając się, kto i
dokąd błądzi o tej porze po jego domu. Po chwili okazało się, że nie musiał nawet się chować,
gdyż człowiek ten, odziany w długą, niemal sięgającą ziemi szatę, cichuteńko otworzył drzwi
jednej z sypialni i zniknął w środku.
Przez chwilę wydawało się to niewiarygodną pomyłką, ale gdy ruszył dalej swoją
drogą, ujrzał na podłodze różową różę. Schylił się, by ją podnieść i uśmiechnął się.
Dla Nerissy dzień ciągnął się w nieskończoność. Nudziło ją wszystko, co wiązało się
poniekąd z wyjazdem gości. Choć rano książę zorganizował dla panów wyścig konny, a po
południu konkurs jazdy, czuła, że czegoś jej brakuje. Zapewne czułaby się inaczej, gdyby po
prostu mogła wziąć udział w tych imprezach.
Raz czuła szalone uniesienie, jak wczoraj, gdy udawała się na spoczynek, wiedząc, że
kocha i jest kochana.
Po chwili zaś sięgała dna rozpaczy czując, że mimo jego gorących wyznań, ona nie
może go poślubić.
- Zdjęłam z niego jedną klątwę - powtarzała sobie - i nie mogę nakładać drugiej.
Zawsze bała się Delfiny, więc ogarnął ją lęk, że gdyby siostra rzuciła na księcia
klątwę, wydarzyłoby się coś strasznego. W każdym razie ona nie zapomniałaby o siostrze ani
na chwilę, a w takiej sytuacji trudno mówić o szczęściu.
- Kocham go! Kocham! - powtarzała z rozpaczą - ale wierszyk o niezapominajkach to
szczera prawda, on zapomni mnie z innÄ….
Wydawało się Nerissie, że na przyjęciu było tylko dwoje ludzi prawdziwie
szczęśliwych, a jednym z nich był jej ojciec. Bawiła go każda chwila w Lyn, a jeśli skarżył
się, to tylko na pośpiech, z jakim musiał oglądać dom. Skoro budowa rezydencji trwała
czterdzieści lat, to trudno oczekiwać, że on pozna wszystkie jego tajniki w ciągu czterdziestu
godzin.
Jeśli ojciec uważał wizytę za udaną, to Harry, któremu obiecano konia, nie posiadał
się z radości, znakomicie bawiąc towarzystwo przy obiedzie i pózniej przy kolacji.
Wieczorne przyjęcie było skromniejsze, a większość panów zebranych w salonie
należała do bliskich przyjaciół księcia, którzy, jak sądziła Nerissa, szczerze życzyli mu
szczęścia.
Jednak Delfina, z niezrozumiałej dla siostry przyczyny, była wyraznie rozgoryczona.
Z początku robiła kwaśną minę i skarżyła się cichuteńko, a pod koniec posiłku dokładała
starań, aby wzbudzić zazdrość księcia i nieprzyzwoicie umizgiwała się do lorda Locke a.
Ten z chęcią podjął flirt, lecz Nerissa była przekonana, że szczerze kochał jej siostrę i
Delfina nie powinna tak okrutnie posługiwać się nim w grze przeciw innemu mężczyznie. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • jagu93.xlx.pl
  •