[ Pobierz całość w formacie PDF ]

na. Dla Charlotty kaszmirowy szal. A dla Julii, ku
zdumieniu Cassie, Nick wybrał kosztowną kom-
pozycję z suszonych kwiatów.
304
 To powinno poprawić jej nastrój  powie-
dział.
A co miał jej kupić? skarciła się w myślach.
Seksowną bieliznę?!
Po zakupach poszli do kawiarni na herbatę i ciast-
ka. Widząc uszczęśliwioną buzię Alice, Cassie
pogodziła się z obecnością Nicka Seymoura pod-
czas świąt. Kiedy w trakcie opowiadania dziew-
czynce o swoich przygodach na pustyni podniósł
oczy i napotkał spojrzenie Cassie, poczuła, że jej
serce zabiło żywiej. Prędko odwróciła głowę. Ale
uśmiech na twarzy Nicka powiedział jej, że się
zorientował.
Póznym wieczorem, po kolacji, kiedy dzieci
poszły już spać, pozostali domownicy rozsiedli się
wygodnie w salonie, w pobliżu płonącego na ko-
minku ognia. Bill Lovell i Nick oglądali wiadomo-
ści w telewizji. A Charlotte zastanawiała się, czy
aby na pewno wszystko przygotowała.
 Mamo, przestań się martwić  poprosiła Cas-
sie.  Indyk jest już przyrządzony i czeka w spiżarni.
Z dala od psów. Pudding jest gotowy. Ciasta upie-
czone. Lodówka pęka w szwach. Zjedliśmy dzisiaj
potworną kolację.
 Potworną?  Nick posłał jej zdumione spo-
jrzenie.
Julia pokiwała głową.
 Nie najwyższej jakości. Tylko domowej robo-
ty szynka z pieczonymi ziemniakami i zwyczajna,
staroświecka szarlotka.
305
Wszyscy wybuchnęli śmiechem. A Charlotte
Lovell popatrzyła na swoje córki z wyższością.
 Możecie się śmiać. Ale gdybym wiedziała, że
Nick będzie na kolacji, przygotowałabym coś lep-
szego.
 Nie wydaje mi się, by to było możliwe  po-
wiedział Nick.
 Pomyśl tylko, co mógłbyś zjeść w hotelu!
 Ale zjadłbym to w samotności, pani Lovell.
 Biedaczysko  rzuciła Cassie i wszyscy roze-
śmiali się głośno. Prócz Julii.
 Nie martw się. On wróci, Jules  pocieszała
siostrę Cassie. Było to znacznie pózniej, w kuchni,
kiedy przygotowywały kawę.
 Sama nie wiem, dlaczego się denerwuję! Je-
żeli Max wróci i tak nie będzie chciał mnie wi-
dzieć.
 A więc wciąż go kochasz  powiedziała Cassie
ze współczuciem.
 Tak. Niestety. Kobieta dla jednego mężczyz-
ny. Przekleństwo Lovellów. Tata był jedynym męż-
czyzną mamy. Ze mną i Maxem jest tak samo.
Przynajmniej ty wybierz rozważnie, Cassie
 ostrzegła ją.  Mamy to chyba w genach.
Wróciły do salonu. Charlotte Lovell popatrzyła
na nie z nadzieją.
 Nie przypuszczam, żeby któraś z was poszła
do kościoła. Ale ktoś z nas powinien. Bill nie
pójdzie, bo to poganin. Ja jestem zbyt zmęczona.
 Ciekawe, czym?  burknął jej mąż.
306
 Bardzo mi przykro  powiedziała Julia  ja
mam Emily.
Cassie westchnęła ciężko i z rezygnacją kiwnęła
głową.
 Dobrze. Ja pójdę.
 Pójdę z tobą  zaproponował szybko Nick.
Nie zdołała ukryć zaskoczenia.
 Jesteś pewien? Nie musisz.
 Ale chcę.
 No, dobrze. Zatem wychodzimy za pół godzi-
ny. Ubierz się ciepło, bo raczej nie mam ochoty na
jazdę samochodem.
 Zaskoczyłeś mnie  powiedziała, kiedy brnęli
przez zaspy.  Nie myślałam, że chodzisz do kościo-
ła, Nicku.
 Nie chodzę. Ostatni raz byłem w kościele na
ślubie Maxa i Julii. Uważaj  zawołał, kiedy Cassie
się pośliznęła. Złapał ją za rękę.  No i w szkole
musiałem chodzić do kaplicy.
 To dlaczego teraz idziesz?
 %7łeby być z tobą  przyznał bez owijania
w bawełnę. Zamurowało ją. I szli w milczeniu aż do
głównej ulicy.  Chciałem mieć cię tylko dla siebie,
żeby zapytać, czy masz coś przeciw Bożemu Naro-
dzeniu z wrogiem.
 Nie  odparła. To była prawda. Już nie uważa-
ła go za wroga.
Przy pierwszej latarni Nick obrócił ją ku sobie.
 W najbliższej przyszłości będę pracował
w kraju.
307
 Cieszysz się?  spytała ostrożnie.
 Bardzo.
Pochylił się nad nią i wyprostował szybko, gdy
usłyszał zbliżające się głosy. Uśmiechnął się do
niej.
 Nigdy dotąd nie miałem tak interesującego
Bożego Narodzenia. Ale też zapowiada się, że
będzie ono najbardziej frustrujące.
 Frustrujące?  Z oddali doleciało ich granie
dzwonów.
 Jestem bardzo wdzięczny twojej rodzinie za
gościnność, Cassandro Lovell, ale ma ona jedną
olbrzymią wadę. Dobry gość nie zaskakuje gos-
podarzy, kochając się z ich córką. Choćby pragnął
tego nie wiadomo jak bardzo.
 Nawet gdyby wspomniana córka gotowa była
aktywnie współpracować?  spytała cierpko.  A sko-
ro już poruszyłeś ten temat, chcę, żebyś wiedział, że
biorę na siebie całą odpowiedzialność za to, co
wydarzyło się na farmie. Ale to był tylko wypadek.
Odosobniony. I dla powodów, które znasz równie
dobrze, jak ja, Dominiku Seymour, nie powtórzy się
on więcej.
Nabożeństwo było, jak zawsze, piękne. W sta-
rym kościele migotały świece. Wszyscy zgroma-
dzeni głośno śpiewali kolędy, które intonowali
chłopcy z chóru.
 Podobało mi się  przyznał Nick, kiedy szli do
domu.
308
Cassie przypomniała sobie poprzednią wizytę
Nicka w kościele i nic nie powiedziała.
 O co chodzi?  spytał po chwili.
 Myślałam o ślubie Julii.
 Oczywiście, z niewielką przyjemnością.
 Cała radość tamtego dnia, cała praca mojej
mamy, szczęście Julii. Wszystko zmarnowane!
 I mnie za to winisz.
Pokręciła głową. Zadrżała, a Nick przyspieszył
kroku.
 Nie  powiedziała.  Przynajmniej nie teraz.
Po ich rozstaniu byłam wściekła na wszystkich
Seymourów. Na ciebie za to, że byłeś w niewłaś-
ciwym miejscu w niewłaściwym czasie. Na Maxa
za to, że był tak patologicznie zazdrosny i potrafił
uwierzyć, że Julia mogłaby być mu niewierna.
Znalezli się pod drzewami otaczającymi dom
Lovellów. Nick zatrzymał się. Popatrzył na Cassie.
 Ale nigdy nie rozwiódł się z nią, prawda?
 Prawda.
 I miał jej adres w swoim notatniku.
Wzruszyła ramionami.
 Może chciał przyłapać Julię z kochankiem,
żeby zdobyć rozwód? Ale nie miał szans. Julia jest
kobietą dla jednego mężczyzny. Ona wciąż kocha
Maxa.
 Założę się, że on też ją kocha  powiedział
z przekonaniem.  Tylko jest tak cholernie dumny
i nieugięty, że nie potrafi zabiegać o czyjeś wzglę-
dy.
309
 Tak jak Julia.
 Czy możemy coś z tym zrobić? Jeżeli Julia
naprawdę go kocha, może powinniśmy powiedzieć
to Maxowi?
 Najlepiej się nie wtrącać. Nigdy nic nie wiado-
mo. Może święta, które Alice spędzi z nami, po-
zwolą przełamać lody.
 Miejmy nadzieję, że masz rację. Ale zanim
wejdziemy do domu, odpowiedz mi na jedno pyta-
nie, Cassie.
 Jakie?
 Zanim poszliśmy do kościoła, miałaś na mój
temat wyrobione zdanie. Ale gdybym był kimś
innym, nie Seymourem, nie bratem Maxa, czy nadal
byłabyś taka nieugięta?  Wpatrywał się w nią
w napięciu.
Spojrzała mu prosto w oczy.
 Nie  przyznała z ociąganiem. Nick chwycił ją [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • jagu93.xlx.pl
  •