[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Będziesz go mieć na sobie do końca weekendu.
Holly poderwała głowę.
- Jak to: do końca weekendu?
- Nie sądzisz chyba, że puszczę cię do domu
o świcie? Nie po tym, co się działo w tym łóżku.
Zostaniesz tutaj, ze mnÄ…. Do jutra.
- Ale...
NIEPRZYPADKOWA DZIEWCZYNA 257
- %7Å‚adne ale. I żadnych ubraÅ„. Tylko seks. A te­
raz czas na wspólny prysznic. Albo kąpiel, co
wolisz. Wybieraj.
Każda decyzja niosÅ‚a ze sobÄ… potencjalne nie­
bezpieczeÅ„stwo. Holly nie potrafiÅ‚a oddzielić sek­
su od miłości.
Przepasał ją paskiem i powiedział, że to łańcuch
miłości. Jeśli będzie go nosiła przez cały weekend,
żart zamieni się w rzeczywistość i Holly ani się
obejrzy, a jej serce znajdzie siÄ™ w żelaznych oko­
wach.
Nie wiedziała, czego Richard od niej oczekuje,
ale jednego była pewna, nie miłości.
- Idziemy do łazienki - powiedział, unosząc ją
z łóżka. - Widzę, że wszystkie decyzje muszę
podejmować sam.
Holly wcale się to nie podobało.
- Prysznic - powiedziała w końcu.
ROZDZIAA DZIESITY
Holly obudziÅ‚a siÄ™ przepasana paskiem, spraw­
dziła, że Richard śpi jak zabity, i wysunęła się
cichutko z łóżka. Miała rację, mówiąc, że jest dobry
we wszystkim, ale nie przypuszczała, że jest aż tak
dobry w seksie. Nie, dobry to mało, niesamowity.
Kręcąc głową, przeszła na palcach do łazienki.
Nie tylko Richard wprawił ją w zdumienie, jej
wÅ‚asne reakcje byÅ‚y dla niej jeszcze bardziej za­
skakujÄ…ce i nieoczekiwane.
PrzekrÄ™ciÅ‚a pasek i rozpięła go drżącymi dÅ‚oÅ„­
mi, po czym zaczęła się rozglądać za czymś do
ubrania. Weszła do garderoby. Garnitury, ubrania
sportowe, kurtki, koszule do pracy i po pracy,
wszystko starannie powieszone, ale nigdzie śladu
zapasowego szlafroka. W koÅ„cu, nie majÄ…c wyjÅ›­
cia, zdecydowała się na niebieską koszulę. Kiedy
Richard się obudzi, chciała być okryta.
Wzięła koszulę i wróciła do łazienki.
Richarda obudził szum wody. Uśmiechnął się
i przeciągnął. Czuł się wspaniale. Ostatnia noc to
było dokładnie to, czego potrzebował.
NIEPRZYPADKOWA DZIEWCZYNA 259
Holly była tym, kogo potrzebował. Nie na jedną
noc. I nie na jeden weekend. Być może za wcześnie
byÅ‚o mówić o małżeÅ„stwie, ale mógÅ‚ zapropono­
wać, by z nim zamieszkaÅ‚a. I tak musi wyprowa­
dzić się ze swojego mieszkania, więc dlaczego nie
miałaby wprowadzić się tutaj?
Cudownie będzie wracać co wieczór do domu,
w którym czeka Holly.
Może minąć sporo czasu, zanim kwiaciarnia
zostanie sprzedana. Na rynku był akurat zastój. Być
może byłby w stanie przyspieszyć bieg wypadków.
UkÅ‚adaÅ‚ w gÅ‚owie dość Å›miaÅ‚y plan, kiedy za­
dzwonił telefon.
Zdziwił się, kto dzwoni o tej porze. W niedzielę
rano? Zerknął na zegarek: ledwie dwadzieścia po
dziewiÄ…tej.
- Richard Crawford.
- Cześć, Richard, tu Reece.
- Reece? Co tak wczeÅ›nie? MyÅ›laÅ‚em, że bÄ™­
dziecie spać do południa. Czy ty...
- Jest tam Holly? - przerwał mu Reece.
- Bierze prysznic.
- Obawiam się, że możesz mieć problem.
Richard poczuł nieprzyjemny ucisk w żołądku.
- Jaki problem?
- Pamiętasz, jak mnie wczoraj oświeciłeś, że
Holly nie jest ze Szczęśliwej Pary...
- Tak.
- Szkoda, że nie powiedziałeś mi wcześniej.
Kiedy zadzwoniłeś w poniedziałek do Alany
260 MIRANDA LEE
i powiedziałeś jej, że nie przyjdziesz sam, uznała
automatycznie, że będzie to jedna z kandydatek od
Natalie.
- Powiedziałeś Alanie, że szukam żony
w Szczęśliwej Parze?
- Przepraszam, stary. Nie widziałem powodu,
żeby nie mówić, zważywszy na to, jak sami się
poznaliśmy.
- Racja. Ale w czym problem? Alana powie­
działa Holly, że szukam żony przez agencję?
- Niestety. Alana twierdzi, że Holly przyjęła to
spokojnie, była tylko trochę zdziwiona. W każdym
razie dziewczyny daÅ‚y sobie sÅ‚owo, że nie powie­
dzÄ… nam o tej rozmowie, ale dzisiaj rano Alana
doszÅ‚a do wniosku, że powinieneÅ› jednak siÄ™ do­
wiedzieć, że Holly wie. Prosiła, by ci powtórzyć,
co powiedziała Holly - że nigdy nie wyjdzie za
mąż bez miłości, szczególnie za faceta, który nadal
kocha swoją zmarłą żonę.
Richard zacisnął zęby. Nie kochał Joanny. On jej
nienawidziÅ‚. Ale nienawiść byÅ‚a takÄ… samÄ… prze­
szkodą jak dobre wspomnienia, by się powtórnie
zakochać. Kto się na gorącym sparzył... i tak dalej.
- Rozumiem - mruknÄ…Å‚, zastanawiajÄ…c siÄ™ go­
rÄ…czkowo nad sytuacjÄ….
To wyjaÅ›niaÅ‚o, dlaczego Holly byÅ‚a taka chÅ‚od­
na wobec niego na początku przyjęcia.
Ale zgodziła się przyjechać tutaj. I poszła z nim
do łóżka. To dobrze rokowało.
- Możesz skłamać, Richard. Powiedz jej, że ją
NIEPRZYPADKOWA DZIEWCZYNA 261
kochasz. Powiedz, że Joanna to przeszłość. Ludzie
często wierzą w to, w co chcą wierzyć.
- Nie bÄ™dÄ™ jej okÅ‚amywaÅ‚, Reece. Ty wmawia­
łeś Alanie, że ją kochasz?
- Nie, ale Alana jest niezwykłą osobą. Ona nie
chce być kochana. Jest jeszcze bardziej pragmatycz­
na niż ja. Każdy ślepy dojrzałby, że Holly jest
zupeÅ‚nie inna. Przede wszystkim mÅ‚oda. Idealist­
ka. Trochę jak ty kiedyś. Nie byłem zachwycony,
że szukasz żony przez Szczęśliwą Parę. Większość
kobiet, które się tam zgłaszają, to pazerne harpie.
Mimo wszystko nie wiem, czy Holly to aby dziew­
czyna dla ciebie. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • jagu93.xlx.pl
  •