[ Pobierz całość w formacie PDF ]
– A ten dom zostawilibyśmy dla gości...
– Nie wyjdę za ciebie, Quinlan – powiedziała.
94
– Nie, oczywiście, jeszcze nie dzisiaj...
– Ani jutro, ani pojutrze, ani nigdy...
Quinlan nie oponował. Wprowadził ją do bawialni, gdzie
znajdowały się powiększone, pokryte plastikiem zdjęcia.
Priscilla natychmiast zapomniała o sprzeczce.
– O Boże! – jęknęła.
– Te cztery są najważniejsze – powiedział, wskazując zdjęcia z
rzeki. – Inne miały być niespodzianką.
Spojrzała na ścianę, gdzie wisiały zdjęcia z festynu.
Był na nich Quinlan z młotem w ręku i ona z hamburgerem. Na
dwóch znalazł się Toby, śmiejący się z ociekającego wodą
Quinlana. Dopiero teraz, jak przez mgłę, przypomniała sobie
mężczyznę średniego wzrostu z aparatem przewieszonym przez
pierś. Wyglądało na to, że fotograf zagiął na nich parol już na
samym początku festynu.
– O Boże! – powtórzyła, podchodząc do zdjęć zrobionych w
nocy. Były naprawdę piękne. Oboje wyglądali na nich tak
świeżo i naturalnie. – Nie musiałeś pokazywać ich Margaret.
Mogłeś wybrać te z festynu.
Quinlan zmieszał się.
– Akurat były na wierzchu.,.
– O Boże – powiedziała po raz trzeci.
– To nie są wszystkie zdjęcia – wyjaśnił. – Część pojedzie na
wystawę. Te należą do nas.
Priscilla rozejrzała się z radością po pokoju. Tak się cieszyła z
tych pamiątek po skradzionym dniu. Na moment zapomniała
nawet, że ostatnia „pamiątka" stoi tuż obok niej.
Quinlan chrząknął.
– Cieszę się, że ci się podobają.
Priscilla spojrzała mu prosto w oczy.
– Czy jesteś łowcą posagów?
Przez moment nie mógł wydusić z siebie słowa.
95
Dziewczyna jednak nie mogła dociec, czy dlatego, że poczuł się
urażony, czy też dlatego, że przyłapała go na gorącym uczynku.
– A jak uważasz? – spytał w końcu.
Zamyśliła się.
– Sama nie wiem. Przecież nie kryłam przed tobą, że mam sporo
pieniędzy...
Dotknął jej policzka.
– A czy chciałabyś mnie, gdybym był zupełnie goły?
Dwuznaczność tego pytania od razu ją uderzyła.
Priscilla zarumieniła się i spuściła wzrok.
– Nie mam pojęcia.
Pocałował ją delikatnie.
– Wobec tego będziesz musiała się przekonać.
Jeżeli kochasz...
Dziewczyna zatkała uszy.
– Nie, nie chcę tego słyszeć. Na pewno za ciebie nie wyjdę!
Spojrzał na nią bezradnie.
– Dlaczego?
– Przecież wcale cię nie znam!
Quinlan wskazał zdjęcia.
– Znałaś mnie na tyle dobrze, żeby się ze mną kochać!
– To co innego...
Zaśmiał się tylko w odpowiedzi. Wcale nie przejął się jej
odmową. Dziewczyna zachodziła w głowę – dlaczego. Czyżby
miał zamiar skompromitować ją do tego stopnia, że w końcu
będzie musiała za niego wyjść? Nie mogła pozwolić na takie
rozwiązanie.
Nagle dostrzegła na stole dwa pawie pióra. Więc mówił prawdę
– jednak je przywiózł. Priscilla odetchnęła z ulgą. Poczuła, że
przynajmniej przez jakiś czas będą ją przed nim chronić.
96
Rozdział 8
Priscilla spojrzała raz jeszcze na znajdujące się na ścianach
zdjęcia. Stanowiły doskonalą pamiątkę po skradzionym dniu i
gdyby nie stojący w pobliżu Quinlan, z pewnością oddałaby się
w ich władanie.
– Więc musiałeś wyjąć zamek, żeby dostać się do domu –
powiedziała, próbując otrząsnąć się z wrażenia. – Ciekawe,
gdzie się tego nauczyłeś?
– Nie patrz tak na mnie, Priscillo. – Uśmiechnął się.
– Słyszałem, że ty z kolei jesteś dobra w branży
samochodowej...
Dziewczyna spojrzała na niego z przerażeniem.
– Kto ci powiedział?!
W szkole średniej należała do grupy, która dla kawału ukradła
płytę nagrobną z miejscowego cmentarza. Kiedy przerażeni tym,
co zrobili, odwieźli ją na miejsce, okazało się, że Triple T.
Lasserton zgubił kluczyki w wysokiej trawie. To wówczas
nauczył ją wszystkiego, co trzeba wiedzieć, żeby ukraść
samochód. Jeszcze teraz w najgorszych snach widziała siebie,
jak zmienia druciki zapłonu w światłach nadjeżdżającego
samochodu pana Spencera, grabarza z Pace.
Kto mógł powiedzieć Quinlanowi o tym zdarzeniu?
Przecież nie było tego w jej papierach. Nikt w miasteczku o tym
nie wiedział, a Triple wyjechał do Hongkongu, gdzie
najprawdopodobniej mieszka po dziś dzień.
– Znasz Lassertona. – Wymierzyła palec w pierś Quinlana. –
Przyznaj się. I powiedz, gdzie, na miłość boską, go poznałeś?
– Nie znam go jeszcze – położył nacisk na to słowo.
– Co to za facet?
Zerknęła na niego i odetchnęła z ulgą. Mówił prawdę. Jego
błękitne, zdziwione oczy nie mogły kłamać.
97
– Nieważne – wymamrotała pod nosem. – Powiedz lepiej o
zamkach.
– Poznasz tę przerażającą historię dopiero wtedy, kiedy dowiem
się czegoś o Lassertonie.
Priscilla nie chciała się targować. Zresztą sama była sobie
winna. Zagryzła tylko dolną wargę i skierowała się do wyjścia.
Quinlan zastąpił jej drogę. Poczuła jego wzrok na swoim ciele.
Wciąż była bosa, w szortach, które nie sięgały nawet do połowy
uda. Ale spojrzenie Quinlana powędrowało wyżej i nagle
poczuła, że brakuje jej powietrza. Jej piersi falowały
niespokojnie. Co, u licha, mogły ją obchodzić jakieś zamki?!
Dotknął jej szyi. Dziewczyna pochyliła się w jego stronę, jak
kotka czekająca na pieszczotę. Przymknęła oczy. Po chwili
poczuła jego wargi na policzku, a potem brodzie. Przywarła do
nich drżącymi ustami.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]